Kaśka i Natalia na tropie przygody
[…]
– To jest bardzo dobry pomysł!
– Prawda? Nigdy tutaj w sumie nie zaglądamy, blisko Muzeum Narodowe i Panorama Racławicka, blisko galeria handlowa, czyli dla każdego Polaka coś dobrego, doprawdy świetna lokalizacja.
– Nie chcę nic mówić, ale większość ludzi to chyba raczej do galerii, nie?
– Może i tak, ale my kulturalnie, zobacz, kto by pomyślał?
– Słuchaj Natalia, bo tu kościół obok jest, popatrz, że nigdy człowiek nie skupia się na takich szczegółach, tyle razy przechodzisz, a nic nie wiesz…
– No, akurat z tym kościołem do dałaś do pieca, święte to my nie jesteśmy i nie rozumiem tego, że jest kościół. No i co z tego, że jest?
– Masz rację! Niedziela jest przecież jutro — zaciągnęła się mocno swoim mentolowym papierosem Kaśka i wypuściła za chwilę ze swoich płuc ogrom dymu. Bardzo lubiła te momenty, wydawały jej się takie artystyczne, lubiła oglądać świat zza dymu papierosowego.
– Kaśka, co Ty gadasz! I tak jutro nie pójdziesz na mszę, kogo ty oszukujesz? Co Ty z tym kościołem masz? Ja to nie pamiętam, kiedy ostatnio w kościele byłam, no jakoś tak, ahhh szkoda gadać, wchodzimy! Poza tym nikomu się z tego tłumaczyć nie muszę — rzekła Natalia, wyjęła nerwowo papierosa z ust i rzuciła go na chodnik, przydeptując nogą.
– Racja, idziemy, idziemy. Masz absolutną rację! Ty, fajne to Muzeum Architektury jest, zobacz tam, coś ładnego widzę…
[…]
Bez fajki w sobotę nie da rady
Kaśka i Natalia, czyli dwie przyjaciółki z Wrocławia, jak przystało na światowe kobiety XXI wieku, są bardzo zapracowane, ale sobota to ich prawdziwe „święto”. Sobota jest nazywana świętem z dwóch powodów – zawsze w pierwszy dzień weekendu spędzają wspólnie kulturalnie czas, to taka ich wieloletnia tradycja. Czy muszą komuś coś udowadniać? Nie, robią to tylko dla siebie. Po południu jakaś dobra wystawa, a wieczorem kulturalny drineczek, bo im też się coś od życia należy, prawda? Po drugie w soboty wypalają najwięcej papierosów, palą namiętnie i dużo. Dlaczego? Lubią i je stać. To ich znak rozpoznawczy, papieros przykrywa nadmiar problemów i zmartwień pt. dzieci, śmieci, facet, obiad, praca, kariera, pies (bo syn chciał), zmywanie, prasowanie… Kto normalny jest to w stanie wszystko wytrzymać? Tak bez fajki? Ani rusz. Dziś postanowiły razem odwiedzić Muzeum Architektury we Wrocławiu…
Nie jesteś architektem? Spokojnie, ja też nie…
Muzeum Architektury we Wrocławiu to miejsce przeznaczone nie tylko dla architektów, choć wystawy i wydarzenia realizowane w ramach jego działalności są tworzone z myślą o tej grupie społecznej. To jedyna siedziba w Polsce, która prezentuje taki szeroki przekrój historii architektury, skupiając się zarazem na ukazywaniu wartości architektury współczesnej. Dodatkowo poszerza spektrum swojej działalności o wystawy czasowe traktujące m.in. o grafice, malarstwie i innych rodzajach sztuki użytkowej. To prawdziwy raj dla architektów, studentów, projektantów i osób interesujących się architekturą hobbistycznie. To także wielka przyjemność dla osób, które na co dzień nie mają kontaktu z tą dziedziną nauki czy sztuki, warto zatem zafundować sobie czasami wyjście do mniej standardowego muzeum (cokolwiek to znaczy). Na końcu takiej wyprawy może okazać się, że kultura nie zaczyna się i kończy na wielkich nazwiskach i malarstwie, którego nikt poza koneserami sztuki nie rozumie.
Architekturą otaczamy nas każdego dnia, zachwycamy się budynkami, zabytkami, pomnikami, przestrzenią miejską, a nie zastanawiamy się nad jednym: Jak to wszystko zostało zaprojektowanie i zbudowane? Ciekawe pytanie, prawda?
Odpowiedź na nie i wiele innych ciekawostek możecie znaleźć m.in. w tym miejscu.
Skorzystacie z zaproszenia? Bernardyńska 5 we Wrocławiu to naprawdę wyjątkowe miejsce dla każdego z Was.
Dlaczego ja jestem w kościele?
Muzeum Architektury we Wrocławiu nie jest zwyczajną instytucją kultury, mimo iż może wydawać się bardzo niepozorne na pierwszy rzut oka. Powstało w 1965 roku z inicjatywy głównego konserwatora zabytków Wrocławia Olgierda Czernera, który kierował placówką do 2000 roku. Funkcjonowało wówczas jako oddział Muzeum Miasta Wrocławia pod nazwą Muzeum Architektury i Odbudowy.
Początkową misją muzeum była renowacja pozostałych fragmentów architektonicznych pochodzących z budynków zniszczonych na skutek działań wojennych. Te pozostałości możemy podziwiać w różnych zakątkach muzeum, zarówno w poszczególnych salach wystawowych oraz na wiekowych krużgankach – to one zrobiły na mnie największe wrażenie, są niewiarygodnie piękne.
Niestatndardowe połączenia są najpiękniejsze
Co z nazwą ulicy, na której znajduje się muzeum? Ona nie jest wcale przypadkowa. Pewnie już się domyśliliście, że siedziba muzeum mieści się w dawnym klasztorze Bernardynów (wybudowanego w drugiej połowie XV i na początku XVI wieku). Klasztor został przeznaczony do celów wystawienniczych w 1974 roku, po tym jak ponad dwie dekady od zakończenia wojny pozostawiony był w częściowej ruinie, działania wojenne jego także nie oszczędziły.
Uważam, że genialnym pomysłem było wykorzystanie tej przestrzeni właśnie dla celów ekspozycyjnych, dodatkowym atutem jest fakt, że w klasztorze prezentowane jest dziedzictwo architektoniczne. Po dogłębnym przeanalizowaniu historii tego obiektu, tylko bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, iż nie można sobie wyobrazić lepszego zagospodarowania klasztoru. Czy może być coś lepszego niż takie połączenie historii i kultury? Muzeum łączy tradycję wraz z nowoczesnością w sztuce. Poświęciło lwią część swojej pracy i obszaru dla zachowania cennych fragmentów architektury miasta, ale również poświęciło się promocji architektury współczesnej, gromadząc muzealia architektury z czasów międzywojennych. W 1971 roku muzeum odzyskało niezależność i od tego momentu funkcjonowało jako Muzeum Architektury we Wrocławiu stając się tym samym współzałożycielem Międzynarodowej Konfederacji Muzeów Architektury (ICAM).
Od roku 2000 dzięki nowemu dyrektorowi zwiedzający oprócz polskiej architektury współczesnej mogą przede wszystkim podziwiać architekturę lokalną wrocławskiego modernizmu. Wówczas muzeum przejęło również zbiory dawnego Archiwum Budowlanego Miasta Wrocław składające się m.in. z ponad 150 tysięcy projektów budowli wrocławskich (od początku XIX wieku do 1945 roku).
A to wszystko… w kościele.
My name is Bohdan. Bohdan Lachert
Wystawa, na której pojawiłam się w ubiegłym tygodniu w Muzeum Architektury opowiada o wybitnym polskim architekcie Bohdanie Lachertcie, który niczym nieustraszony agent James Bond projektował dla nas w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Uznany za geniusza i pioniera, współzałożyciel grupy modernistów Praesens, partner zawodowy Józefa Szanajcy (duet nowoczesnej architektury) oraz wielki wizjoner. Nikt nie mógł lepiej reprezentować Roku Awangardy 2017 lepiej niż on i tak się stało, od 30 listopada do 2 kwietnia 2018 możemy podziwiać ekspozycję „Awers/Rewers. Architekt Bohdan Lachert”.
Nasz architekt poza działalnością w Polsce reprezentował kraj także poza jego granicami, gdzie wielokrotnie wraz ze swoim współpracownikiem odznaczany był prestiżowymi wyróżnieniami i nagrodami branżowymi. W Polsce odpowiedzialny był m.in. za budowę Gdyni, jego projekty podziwiać można w Warszawie i kilku miastach w Polsce.
… bo bohaterem się po prostu jest i się mocno błyszczy
W czasie wojny nauczał w tajnych kompletach, po wojnie odpowiadał m.in. za ocenę zniszczeń w stolicy na skutek działań wojennych. Profesor Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, autor licznych publikacji i niekwestionowany autorytet w dziedzinie myśli architektonicznej, jak i projektowania.
Wystawa jest szeroką analizą oraz szczegółowym obrazem przedstawiającym wieloaspektowość działalności artystycznej architekta Bohdana Lacherta. Ekspozycja jest fantastycznym pytaniem i myślę, że także odpowiedzią na bardzo ważne pytanie: Czym zajmował się zawodowo ten artysta? Nie jest to wbrew pozorom tak oczywiste, jak może się wydawać. Mamy bardzo nikłe pojęcie o grupie zawodowej, jaką są archtekci, to środowisko będziemy mogli bliżej poznać dzięki licznym przykładom w postaci: szkiców, map, makiet, obrazów, fotografii, dokumentacji, rzeźb, eksponatów i nagrań. Ten ogromny przekrój symboli udowodni Wam to, że prezentowany artysta był wierny swojej wizji, założeniom i przekonaniom. Jego twórczość przedwojenna i powojenna nie różni się zbytnio od siebie, architekt od zawsze starał się realizować idee modernizmu i trwał przy niej do samego końca. Patrząc na to, w jakich czasach żył i tworzył, taka postawa wydaje się to co najmniej imponująca i zasługuje na uznanie.
Awers/Rewers to jest to!
Co mają ze sobą wspólnego te dwa słowa w kontekście omawianej wystawy? Otóż w prezentowanej twórczości i całym dorobku architekta awersem jest jego dom architekta przy ulicy Katowickiej 9 w Warszawie, rewersem zaś jest nigdy niezrealizowany studialny dom atrialny.
O co chodzi?
Tak, tak to ekspozycja, na której mamy okazję poznać historię architektury nie tylko dzięki dostępnym makietom nieznanym nam budynków, które zaprojektowali Ci dwaj Panowie. Wystawa eksponuje coś wyjątkowego — dom architekta wraz z całym wyposażeniem.
Dom Bohdana Lacherta był pierwszym awangardowym budynkiem, jaki powstał w stolicy. Czym się wyróżniał? Tutaj miało znaczenie wszystko: materiały, jakich użyto do budowy kompleksu, kolorystyka mebli będąca spójną opowieścią z wyglądem wnętrza oraz wyróżniający się styl projektowania, dzięki któremu powstał tak wyjątkowy i nowoczesny dom. To był istny przełom w dziedzinie międzynarodowej mody architektonicznej, to był pomysł, to było coś!
Oglądając w 2018 roku fotogragie wnętrz mieszkania Lacherta i jego zewnętrzną elewację stwierdzicie zapewnie, że to nic niezwykłego i raczej przypomina Wam to wizję jakiegoś dziwaka, ale uwierzcie mi, że ten człowiek wyprzedził swoje czasy i jestem pewna, że niektóre projekty są wykorzystywane do chwili obecnej. Jego sposób myślenia o projektowaniu i realizacja planów przypomina mi mieszkanie Cierplikowskiego w Paryżu… Francja, z nią także nasz architekt miał wiele wspólnego.
Może to porównanie wcale nie jest przypadkowe? Przy okazji warto, abyście Cierplikowskiemu przyjrzeli się bliżej 🙂
Ogromną wartością tej wystawy jest możliwość obcowania z tymi wszystkimi pięknymi przedmiotami, muzeum ukazuje projekty i rysunki architekta, które nigdy dotąd nie były prezentowane większemu gronu odbiorców. Poza wymienionymi wcześniej pamiątki to okazja, aby zobaczyć dyplomy mistrza, patenty, prototypy, okładki książek, teksty architekta oraz fragmenty wywiadów. To bardzo osobiste i intymne spotkanie z kulturą.
W imieniu Muzeum Architektury oraz w swoim zapraszam Was serdecznie na tę wyjątkową ekspozycję poświęconą warszawskiemu architektowi, do końca jej trwania macie jeszcze dwie szanse na unikatowe oprowadzanie kuratorskie (oczywiście za darmo): 1 lutego 2018r., godz. 17 oraz 15 marca 2018 r., godz. 17.
Koniec? Nie sądzę
Mówię to w pełni świadomie: jest to jedna z lepszych wystaw, na jakiej dane mi było być.
Wystawa, która tak mocno przybliżyła mnie do samego bohatera ekspozycji oraz do jego twórczości, dziedziny nauki, w której się spełniał… mogłabym wymieniać w nieskończoność.
Większość z nas nie ma pojęcia o architekturze, ograniczamy się do zakupu mebli z IKEI i oglądania kolorowych czasopism lub programów telewizji o aranżacji wnętrz. Czy to źle? Nie. Czy można spojrzeć na architekturę inaczej? Tak.
Ta wystawa to gwarantuje.
Pamiętajcie: korzystajcie z kultury z głową, a nic Wam się nie stanie.
P.S. W środę do muzeum wchodzicie zupełnie za darmo — tak tylko mówię.
Pozdrawiam i do następnego!
#kulturadowynajecia
2 thoughts on “Architektura w klasztorze?! Że co?”